Niektórzy z nas ledwo wstali od wigilijnego stołu, ale są i tacy, od których wymaga się skuteczności bez względu na okres roku – należą do nich często prezesi, managerowie czy sportowcy, jak choćby siatkarze, którzy między Świętami a Sylwestrem przygotowują się do styczniowego turnieju eliminacyjnego do Igrzysk Olimpijskich.
Nie wierzę w „cudowne” metody
Garri Kasparov powiedział kiedyś, że nie ma dwóch identycznych meczów szachowych na wysokim poziomie. Każda z szachowych partii może się zakończyć na tysiące różnych sposobów. Podobnie jest z kształtowaniem się psychiki ludzkiej. Każdy z nas jest „właścicielem” unikatowego umysłu i to zbiór naszych doświadczeń i nastawień sprawia, że uzyskujemy wielowymiarową i jedyną w swoim rodzaju psychikę.
W treningu mentalnym nie szukam cudownych metod, które zadziałają zawsze i na każdego. Wręcz nie wierzę w takie metody. Stawiam jednak na szeroki wachlarz metod, z których – jak ze szwedzkiego stołu – każdy będzie mógł wziąć coś dla siebie. Coś, co mu się podoba, smakuje i co mu służy. Inne metody nie będą dla niego korzystne więc ich nie tknie (za to dla kogoś z inną psychiką te odrzucone mogą się okazać najbardziej smaczne).
Kiedy pracuję z zespołem biznesowym lub sportowym wiem, że muszę uważać na traktowanie ludzi poprzez swoje „kalki” i poglądy. To że ja sam cenię sobie wizualizację i wspierający dialog wewnętrzny, nie oznacza wszakże, że każdy z siedzących przede mną managerów czy sportowców będzie uznawał te metody za dobre dla siebie. Dla kogoś, kto nie ma łatwości wyobrażania sobie różnych rzeczy, albo dla kogoś komu trener mentalny kojarzy się z sektą, a wizualizacja z manipulowaniem, te „moje” sprawdzone metody mogą się okazać w pełni nieskuteczne i szkoda na nie czasu. Dlatego wolę przedstawić wybór i z szacunkiem zaprosić ludzi do decydowanie za siebie i po swojemu. Tak, jak na wigilijnym stole w wielu domach znalazło się niedawno 12 potraw, tak ja zachęcam do rozważenia 12-stu metod treningu mentalnego do poprawy skuteczności osobistej. Zapraszam…
1. Wyznaczanie celu przy użyciu metody SMART
Co z tego że większość z nas wyznacza sobie cele lub postanowienia noworoczne, skoro najczęściej nie osiągamy założonych rezultatów? Większość osób, które od nowego roku obiecują sobie rzucić palenie, chodzić 3 razy w tygodniu na siłownie lub nie jeść w fast foodach z czasem odczuje spadek motywacji do realizacji swojego celu (a w ekstremalnych przypadkach nie zrobią wręcz nic, by się do tego celu zbliżyć). Cele, które bardzo chcemy zrealizować należy bowiem wySMARTować…
SMART to akronim od słów: szczegółowy, mierzalny, atrakcyjny, realny i terminowy. Taki właśnie powinien być nasz cel. Nie wystarczy powiedzieć „chcę zwiększyć sprzedaż w swoim zespole”. Należy dodać trochę szczegółów („chcę zwiększyć sprzedaż książek za pośrednictwem Internetu”), określić mierzalny efekt („chcę zwiększyć sprzedaż książek za pośrednictwem Internetu o 10%”), nadać celowi moc motywującą i sprawić by był atrakcyjny („chcę zwiększyć sprzedaż książek za pośrednictwem Internetu o 10% by uzyskany przychód pasywny przeznaczyć na swoje wakacje”), a ponadto określić go w sposób realny i terminowy („chcę przy pomocy mojego zespołu zwiększyć sprzedaż książek za pośrednictwem Internetu o 10% do lipca 2016, by uzyskany przychód pasywny przeznaczyć na swoje wakacje w sierpniu 2016 roku”).
Dopiero tak określone cele naprawdę motywują i znacznie trudniej je samemu sabotować niż bezpłciowe, niedające się zmierzyć i nieterminowe cele z postanowień noworocznych.
2. Jedna rzecz na raz
Nagromadzenie zadań, procesów i myśli demotywuje i obniża energię. To sprawia, że sami zaczynamy przekładać a nawet sabotować nasz cel. Dlatego wierzę w technikę „Jedna rzecz na raz”. W siatkówce polega to na tym, że skupiam się na jednej piłce. Nie myślę o tym co będzie w kolejnym secie, czy mecz jest pod kontrolą czy się wymyka, co będzie po meczu, czy nie zawiodę oczekiwań innych, czy trener mi nie przestanie ufać etc. Nie! Myślę tylko o jednej piłce na raz. Jak powiedział kiedyś Sławomir Mrożek: „Najważniejsze jest najbliższe 5 minut, reszta to tylko wyobrażenia”…
3. Działanie od razu zamiast prokrastynacji
Jednym z najgorszych pomysłów na realizację celów jest odkładanie spraw na „potem” (tak zwana prokrastynacja). Przy czym u niektórych z nas to „potem” może oznaczać „jutro”, „za tydzień”, a u niektórych nawet „nigdy”! Prokrastynacja sprawia że coraz mniej wierzymy w siebie, jesteśmy coraz bardziej sfrustrowani i w zasadzie szanse na realizację jakiegoś działania spadają z dnia na dzień, aż w końcu są równe zeru. Jeśli więc chcesz coś osiągnąć, już dziś postaw pierwszy krok, nie odkładaj tego na potem. A jeśli odkładasz swoje działanie, to być może ten cel wcale nie jest dla Ciebie ważny.
4. Zamiast analizować, wykonaj robotę
Bywają managerowie i zawodnicy, którzy wszystko lubią analizować, szczególnie podczas najważniejszych momentów. Jedna tenisistka, z którą pracowałem analizowała w trakcie meczu swój serwis, forehand i jeszcze się zastanawiała czy odpowiednio często gra na lewą stronę przeciwniczki. Taka analiza w stresujących momentach (jak mecz) może wręcz paraliżować i uniemożliwia odczucie stanu „flow”, w którym przygotowane wcześniej ciało i umysł po prostu wykonują swoją robotę. Czasem więc lepiej powiedzieć takiej osobie: baw się grą, wyluzuj trochę i rób swoje by wygrać zamiast dokładać jej szczegółów technicznych i taktycznych podczas meczu. Nie analizuj (za dużo) – po prostu rób swoje, przecież od lat się do tego przygotowywałaś!
5. Oddech zamiast utraty energii
Organizm w stanie stresu spala znacznie więcej energii podczas działania niż w stanie spokojnym. Oznacza to, że możemy się zmęczyć szybciej niż przeciwnik w tej samej jednostce czasu, a to jest utrudnianie sobie drogi do zwycięstwa. Zamiast więc akceptować stan napięcia, ciśnienia i presji, warto wziąć głęboki oddech do brzucha, zatrzymać powietrze i policzyć do trzech, a następnie wolno i spokojnie wypuścić powietrze z płuc przez usta wyobrażając sobie jednocześnie, że z tym powietrzem wydostaje się z nas także cały stres i całe napięcie. Powtórzenie tego ćwiczenia 5 razy przed ważnym momentem (np. wystąpienie publiczne przed dużą widownią) doprowadzi do rozluźnienia a to z kolei sprawi, że organizm zachowuje energię na skuteczne działanie zamiast ją tracić. Stres można kontrolować! Wystarczy praktyka!
6. Oczekiwanie od siebie 110% może paraliżować
Wielu zawodników przed meczem powtarza, że muszą dać z siebie wszystko, wygrać za wszelką cenę, że są gotowi zagrać na 110% swoich możliwości. Na pierwszy rzut oka wygląda to dobrze, ale… w rzeczywistości może wytworzyć tak duże ciśnienie wewnętrzne, że zamiast nam pomóc, takie nastawienie może sparaliżować… Proszę więc czasem swoich podopiecznych by dali z siebie 95%. Nie więcej! Mówię im, że zwycięstwo nie musi być doskonałe. Mogą grać brzydko, ale skutecznie. I wygrać mecz pomimo tego, że mają jeszcze jakąś rezerwę. A mając od siebie mniejsze wymagania łatwiej osiągnąć stan „flow” i po prostu zapomnieć się w działaniu (automatyzacja). Tak jak prowadząc samochód najczęściej nie myślimy już szczegółowo o tym, że trzeba wcisnąć sprzęgło, zmienić bieg, włączyć kierunkowskaz i skręcić w praco dodając trochę gazu. Nie. Po prostu wykonujemy automatyczne działanie i nie trzeba do tego 110% zaangażowanie by było skutecznie i poprawnie.
7. Radość ze skutecznego działania
Nic tak nie rozbraja przeciwnika jak wybuch radości i pasja w oczach. Po zdobytym punkcie, albo też po realizacji jakiegoś projektu, który zostawił konkurencję daleko w tyle ciesz się, okazuj radość, celebruj. Oczywiście bez przesady i z taktem, ale ciesz się z kolejnego kroku. To ma jeszcze dodatkową funkcję. Mózg odczuwając radość po jakimś konkretnym działaniu koduje tę informację i w przyszłości będzie to działanie chętniej podejmować (bo kojarzy się pozytywnie). Jeśli więc zdobywasz punkt uśmiechnij się – motywujesz tym swój umysł, a demotywujesz rywala.
8. Postawa ciała „do góry”
Ludzie którzy starają się nie przegrać lub po prostu przetrwać często mają inną postawę ciała od notorycznych zwycięzców. Kiedy podniesiesz delikatnie ramiona, klatkę piersiową, brodę, wzrok, kąciki ust to zobaczysz, że następstwem tych ruchów fizycznych może być podniesienie się energii i wiary w siebie w sferze emocjonalnej i mentalnej. Nawet jeśli masz kryzys w negocjacjach czy na spotkaniu z szefem, wykonaj kilka ruchów ciała „do góry” i udawaj że jesteś pewny siebie, a Twój mózg… rozpozna to jako realną postawę! Być może też uda Ci się delikatnie zdeprymować rozmówcę, by był bardziej przychylny i respektował Ciebie i Twoje opinie.
9. Przed bliskimi nie ma sensu udawać kogoś innego
Mamy przynajmniej kilka takich osób w życiu, przed którymi nie ma sensu udawać, że wszystko jest ok, kiedy tak nie jest. Czasami nawet najbardziej doświadczony manager lub wybitny sportowiec też odczuwają lęk lub smutek. Obawiają się najbliższego spotkania albo są smutni, że trzeba zostawić rodzinę i udać się do pracy. Można oczywiście uśmiechnąć się sztucznie i powiedzieć, że wszystko jest w porządku, ale… po co? Okazuje się, że szczere podzielnie się z kimś najbliższym lękiem lub smutkiem sprawia, że te emocje szybciej mijają! Jeśli więc martwisz się czymś przed ważnym momentem swojego życia to nie odgrywaj Supermana tylko zadzwoń do kogoś bliskiego i poproś o wsparcie, kciuki, energię lub radę. Po takiej rozmowie lęk może zniknąć, a przynajmniej szybciej się zmniejszy.
10. Wspomnienie dobrych momentów
Jedna z najprostszych i najbardziej uniwersalnych metod. Twoja pewność siebie spada, zaczynasz się martwić? Przypomnij sobie więc dzień przed ważnym spotkaniem, tuż przed snem wszelkie dobre momenty w podobnych wyzwaniach z Twojej przeszłości. Jeśli grasz jutro ważny mecz, przypomnij sobie kilka swoich wybitnych zagrań z innych meczów. A może jest jakiś mecz w którym zostałeś MVP? Jak wtedy Ci się grało? Pamiętasz poszczególne akcje? Jaki był wtedy Twój stan umysłu? O czym myślałeś w trakcie gry? I zasypiając pamiętaj, że Ty z tamtego meczu i Ty dziś to ta sama osoba. Skoro kiedyś stać Cię było na dobre momenty znaczy, że to jest w Tobie i teraz też to możesz wykorzystać!
11. Lęk przed porażką można odroczyć
Niektórych paraliżuje lęk przed porażką. Bywa że nie korzystają z pełni swojego potencjału w ważnych momentach i ich skuteczność jest niższa niż na treningach czy spotkaniach z mniejszymi klientami. Warto więc zadać sobie pytanie czego tak naprawdę się boimy po porażce. Zlokalizować w sobie powód. Może boimy się, że ktoś nas skrytykuje? Może, że zawiedziemy trenera? Może, że w oczach reszty zespołu nie będziemy już tacy idealni? A może po prostu obawiamy się hejtu? Warto sobie uświadomić, co jest przyczyną naszego lęku, a potem spychać rozmyślania o tym na później. Czyli teraz skupiam się na jednej piłce lub jednej rozmowie telefonicznej, a potem zastanowię się nad swoim lękiem. Najlepiej po meczu, kiedy już okaże się, że nie było się czego bać.
12. Wizualizacja wstecz
Najpierw wyobraź sobie sukces. Bezwarunkową radość ze zwycięstwa, pozytywne emocje, gratulacje od innych ludzi, przelew na Twoim koncie lub inną nagrodę, uśmiechy kibiców, swoją olbrzymią satysfakcję i słowa „wow, zrobiłem to!”. Nadaj temu kolory, usłysz dźwięki tej wygranej, a nawet – jeśli potrafisz – poczuj zapach, temperaturę czy uściski bliskiej osoby. Im więcej zmysłów zaangażujesz, tym lepiej. A teraz wyobraź sobie jak do tego doszło, idąc wstecz. Co działo się na minutę przed sukcesem, a następnie: kwadrans wcześniej, godzinę wcześniej, dzień wcześniej czy tydzień przed zwycięstwem. Nie spiesząc się wizualizuj swoją drogę: ciężkie treningi przed turniejem, doświadczenia biznesowe by doprowadzić do realizacji projektu… Aż w końcu cofnij się w myślach do dnia dzisiejszego, do teraz. Zobacz, że przed Tobą ważna i ciekawa droga i że warto nią teraz podążać. Dziś jest pierwszy dzień drogi do Twojego sukcesu. Zobacz to, wyobraź sobie jak marzyciel wynik Twoich działań i… działaj!
Niech ten tekst będzie „szwedzkim stołem” Twojego wewnętrznego potencjału. Weź z niego, co uważasz za słuszne i z szacunkiem omiń to, co nie jest dla Ciebie dobre. Każdy wybiera za siebie i tym samym, bierze na siebie przyjemną odpowiedzialność za swoje sukcesy i za swoje życie. Życie pełne pasji. Smacznego!
Autor: Jakub B. Bączek
Jakub B. Bączek na specjalne zaproszenie firmy ExcellenceVale poprowadzi szkolenie Biznes i życie na maksa Jakuba B. Bączka, które odbędzie się 27 stycznia 2018 r. w Londynie.
Zapisy i bilety w promocyjnej cenie znajdują się TUTAJ.